[ Pobierz całość w formacie PDF ]
związany z Quayle'ami. Zaszantażowałaś go, żeby cię za- trudnił na jakiś czas, i możesz - pamiętaj, możesz"! - dojść z nim do jakiegoś porozumienia po to, żeby Fanny mogła go widywać regularnie. Ale pragnąć go? Nigdy! Wróciła do pustego gabinetu i wyładowała złość na do- stawcach sprzętu biurowego, którzy grubo się pomylili, sądząc, że nabiorą ją na większą kwotę. - Uważam, że bardziej przydałby ci się menedżer na sta- żu niż recepcjonistka - powiedziała autorytatywnym tonem do Harry'ego, kiedy posłusznie pojechała po niego do szpi- tala Summerland Private. - Czy zastanawiałeś się nad zało- żeniem kont bankowych dla pacjentów, którzy będą chcieli płacić z góry? Będziesz potrzebował jeszcze co najmniej jednej osoby upoważnionej do podpisywania czeków za S R czynsz, chyba że zamierzasz w razie potrzeby wybiegać z sali operacyjnej i osobiście je podpisywać. - Nie przesadzasz? - Posłał w jej stronę kpiące spoj- rzenie. - W końcu stale opłaty, takie jak czynsz, można za- łatwić przelewem bankowym. - A jeśli na rachunku bieżącym zabraknie gotówki i trzeba ją będzie przelać z innego konta? - Załatwię to przez telefon albo przez Internet. Ktoś, kogo w końcu zatrudnię, będzie znał kody dostępu. Stephanie, która obecnie nie miała dość pieniędzy, by zaprzątać sobie głowę kontem internetowym czy kodami dostępu, zastanawiała się przez chwilę. - Zdaje się, że na wyrost pokładasz ogromne zaufanie w tej osobie - zauważyła. - Czy są jakieś sposoby za- bezpieczające przed ewentualnym kantem? Harry roześmiał się. - Wątpię, żebym przez pierwsze lata musiał się o to martwić - odparł. - Zanim spłacę pożyczki i kredyty, moja recepcjonistka będzie, jak sądzę, zarabiać więcej ode mnie. - Ale chirurgia kosmetyczna jest cholernie dochodowa i wcale nie czasochłonna. Możesz zrobić pół tuzina operacji w godzinę i... Urwała, głównie dlatego, że Harry zatrzymał samochód. Wjechał na krawężnik, zwrócił się w jej stronę, po czym położył ręce na jej ramionach i odwrócił ją tak, żeby na niego patrzyła. - Steph, czy naprawdę tak mało mnie znasz, aby sądzić, że interesują mnie wyłącznie pieniądze? Myślisz, że nic innego nie będę robić, tylko wstrzykiwać wypełniacze w obwisłe twarze albo truciznę w mięśnie? Zawstydziła się w głębi duszy, ale wolała przyjąć po- zycję obronną. S R - Kiedyś uważałam, że cię znam, Harry - przypomniała mu - i może, gdybyś się zjawił w innych okolicznościach, moglibyśmy przejść do porządku dziennego nad tym, co stało się w przeszłości. Ale od momentu, kiedy urodziłam Fanny, Bob Quayle usiłuje decydować o jej życiu, więc sam rozumiesz, że muszę być z tobą ostrożna. - Och, Steph - rzekł delikatnie, przechylił się i po- całował ją równie delikatnie w usta. Wiedziała, że to nie oznacza nic więcej niż poprzedni pocałunek. Tamten był pocałunkiem pocieszenia, ten zaś bardziej gestem desperacji niż miłości. Ale jej ciało nie zda- wało sobie z tego sprawy i podniecenie - to dawno zapo- mniane odczucie - ogarnęło ją, zapierając dech w piersi. Czuła, jak jej wargi reagują, rozchylają się, żeby zaprosić go do środka, podzielić się słodyczą pocałunku, i przez chwilę to robił, wnikając w jej usta z nieśmiałą delikatno- ścią, która sugerowała powstrzymywaną namiętność. Po chwili odsunął się, pozostawiając chłód w miejscu, gdzie były jego wargi - i jeszcze większy chłód w sercu. Odwrócił głowę i spoglądał przez okno, by po chwili uderzyć ręką w kierownicę. Skąd raptem ten pocałunek? Chciał zaprotestować przeciwko jej oczywistej nieufności wobec Boba Quayle'a, a jednocześnie zapewnić ją, że Bob na pewno nie zrobi niczego złego jej albo Fanny. A prze- cież, co prawda bezwiednie, zamykając przychodnię, już to zrobił. Ciągle jednak nie mógł uwierzyć, że zamiarem Boba było pozbawienie Steph pracy. - Co chcesz, żebym zrobił? - zapytał, wiedząc, że Steph zrozumie, o co mu chodzi. Znajdz sobie gdzie indziej miejsce na gabinet. Potrząsnął głową. S R - Nie mogę, Steph. Mam powód, dla którego chcę za- cząć pracę w nowym szpitalu. - Czyżby Bob przekupił cię niskim czynszem? Obiecał ci pozycję gwiazdy w swojej kolekcji najlepszych specjali- stów? Była zła, i tak naprawdę nie miał jej tego za złe, ale do czasu zakończenia wszystkich przygotowań wolał nie mó- wić o umowie, jaką zawarł z Bobem. Zwłaszcza Steph. Przecież go znała i powinna wiedzieć, że nie pociągają go ani sława, ani fortuna, ani pozycja gwiazdy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|