[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W takim razie gdzie\ ty śpisz, młokosie,
Jeśli łó\ko odstąpiłeś pannie?
- Na słomiance, proszę pana, albo w wannie!
Zwięty brodą ze wzruszeniem porusza:
- Ot, szlachetna jakaś z ciebie dusza,
Obydwoje warciście prezentów...
Tutaj sięgnął do worka z brezentu.
Wręczył Mańce kawałek piernika,
A mnie dał popiersie Kopernika,
Spojrzał jeszcze na Mańki nogę,
Którą właśnie opuściła na podłogę,
I powiedział wychodząc za dzwierze:
- Paxvobiscum, cześć, cię\ki frajerze!
Kompleks wdzięczności
Nie wiem, gdzie się mam schronić ani gdzie się mam schować
Oraz jakie zatrzasnąć okna, bramy lub drzwi,
Bym nie musiał co chwilę za coś komuś dziękować,
Nie powtarzać: "spasibo", "thankyou", "graba".
"merci"...
Płyną z ust profesorów, dyrektorów, pastorów
Słowa, których słuchając ju\em sczerniał i schudł,
śeśmy winni czuć wdzięczność wielką dla plantatorów,
Marynarzy, lekarzy, tych. co ciągną drut z hut,
Tudzie\ dla pedagogów, producentów obręczy,
Dla facetów, co światło wytwarzają i gaz...
Bo\e, kiedy się człowiek za to wszystko odwdzięczy,
Kiedy dług ów wyrówna, co mu cjązyjak głaz?
Jeden pan, dość nerwowy, to się wziął i utopił,
Dzięki czemu nie musi ju\ powtarzać na dnie,
Ile czego zawdzięcza sortowaczom konopi,
Praczkom, tkaczkom, spawaczkom, rwaczkom lnu
i te de...
Wlezliśmy a\ po pachy w kompleks całkiem niewąski,
W koszmar stałej wdzięczności bez wyjść, drzwiczek
i bram.
Dziękujemy za zwykłe sprawy i obowiązki
I czekamy, by tak\e podziękował ktoś nam...
Dzisiaj w nocy ma \ona siadła naraz na łó\ku,
Wykazując, \e stacją na gest piękny i takt,
I szepnęła: - Dziękuję za pieszczoty, staruszku...!
- Nie ma za co... bąknąłem. śona rzekła:
-To fakt...
Mój zbiorek
Stać mnie na chlebuś z masłem i czystą.
Mam nawet a\ dwie zmiany pościeli,
Ale nie jestem - choć wstyd - hobbistą
Jak tylu innych obywateli.
Gdzie człek nie spojrzy - głupio się robi,
Bo prawie ka\dy ma jakieś hobby:
Henio ma znaczki, Zenio - serdaczki,
Gienio - kabaczki i wykałaczki,
Zyzio - zegarków komplet wspaniały,
Dyzio namiętnie zbiera pedały,
Florek prowadzi hodowlę norek,
Worek sikorek maTelesforek,
Zaś Salwatorek - chiński rozporek,
Jak równie\ korek i kalichlorek,
Który wydaje brzydki fetorek.
Zbyś lubi koty, a Zdziś kojoty,
Jaś - drobne kwoty, Staś - papiloty,
Lucekjak baca owieczki maca,
Ziutek dokarmia tęgiego katza
I mówi, \e mu się to opłaca.
Inni zbierają wszystko, jak leci:
Marysia śmieci, Gabrysia - dzieci,
Basta tapczany wraz z frędzelkami,
Kasia - nagany z ostrze\eniami,
Paweł muszelki, Szaweł - kafelki,
Gaweł natomiast puste butelki,
Dalej jamniki, bziki, guziki,
Budziki, piki, kliki, nocniki,
(zwłaszcza antyki i z majoliki),
Gile, motyle, młode goryle,
Dyle, wentyle, szpile i grzdyle,
Grypsy i gipsy, rypsy i pipsy,
Klipsy, kalipsy, apokalipsy,
Zliwki, oliwki, śpiwki, przygrywki,
Preselektywki, rezerwatywki,
Separatywki i rogatywki,
Hacele, trzmiele, trele-morele,
I ró\ne takie - tam duperele... Ufff...
Ja jeden pośród tych amatorów
Współzawodnictwa bym nie wytrzymał,
Bo nie mam \adnych ciekawych zbiorów...
.. .prócz powy\szego zbioru dyrdymał!
Nadejście wiosny
Wiosna idzie, będą zmiany du\e,
Wkrótce ptaszki zaćwierkają na sosnach,
Nawet w szarym zadymionym biurze
Domyślono się, i\ idzie wiosna.
Wprawdzie w biurze nie widać słońca,
Wprawdzie wszyscy toną w drukach i w druczkach,
Ale wczoraj obsypało gońca,
Ale dzisiaj odmarzła spłuczka
I bluznęła z szumem jak kaskada,
A\ naczelnik wyleciał z zebrania.
A w tym samym czasie w szufladach
Jęły cicho zakwitać podania
Jak murawa górska, na zielono,
Ze starości, boje dawno zło\ono!
A na widok tej namiastki trawki
Ciepło w sercach zrobiło się wszystkim.
Urzędnicy zdjęli zarękawki
I spojrzeli na maszynistki.
Maszynistki się okryły rumieńcem
I zepsuły w roztargnieniu maszyny,
A głównemu księgowemu tak zadr\ały ręce,
śe przekroczył fundusz na nadgodziny,
Ale zaraz podjął decyzję męską,
Nie pozwolił, by przygniotła go troska,
I w piśmie do centrali wytłumaczył ten cały bałagan
\ywiołową klęską,
Której na imię "Wiosna".
List w sprawie polonistów
Polonista to nie zawód, lecz hobby,
Polonistą być - nie \yczę nikomu.
Polonista po godzinach nie dorobi,
Choćby zabrał robotę do domu.
Polonista nie wędruje po mieszkaniach,
Nie odzywa się wchodząc ze dworu:
- Bardzo ładnie rozbieram zdania,
Czy jest jakieś stare zdanie do rozbioru?
Choćby szukał racji i pretekstów
I tak zawsze pozostanie na uboczu -
Mniej się ceni analizę tekstu
Od banalnej analizy moczu...
Cera blada, na portkach laty,
Rozmaite braki w kondycji,
Oświeceniem nie oświecisz sobie chaty,
Pozytywizm nie poprawi twej pozycji.
Poloniście sterczą chude \ebra
Jak sztachety mizernego płotu,
Gdy się jeden raz u Zuzi rozebrał,
To się składał z orzeczenia i z podmiotu.
A jak inny zleciał kiedyś z ławki,
Bo był gapa wyjątkowa i niezguła,
To zostały zeń cztery przydawki,
Dwa zaimki i partykuła...
Polonista, niepoprawny romantyk,
Nie największym się cieszy mirem,
Ale ja mu - laury i akanty,
Ale ja mu - kadzidło i mirrę!
Ale ja go całuję w ramię,
Ale ja go podziwiam i cenię,
A ty przed nim na kolana, chamie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl