[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prawda?
- Nigdy ci tego nie zapomnÄ™, Keisho...
- Hej, tylko mi się teraz nie rozklejaj. Musimy coś zrobić
z tÄ… panienkÄ… na dole.
Oczy Denise Perty pałały nienawiścią. Kiedy Brett wyjęła
142 CYGACSKA SZKATUAKA
z jej ust skarpetkę, natychmiast wylał się z nich potok najor-
dynarniej szych przekleństw.
- Albo zamkniesz jadaczkÄ™ - Keisha pogroziÅ‚a jej skar­
petkÄ… - albo ja ci jÄ… zamknÄ™.
- Pożałujesz, że weszłaś mi w drogę. - Denise splunęła
w jej kierunku, ale Keisha przezornie stanęła w bezpiecznej
odległości.
- Uspokój siÄ™, Denise. - Brett próbowaÅ‚a ostudzić atmo­
sferÄ™. - Wiem, że w tej chwili nie masz powodów do zado­
wolenia, ale możemy to wszystko jakoś ułożyć.
- Na jakim ty świecie żyjesz? - warknęła Denise, patrząc
na niÄ… z pogardÄ….
Ale Brett wiedziała, co robi. Pracowała już z wieloma
takimi dziewczynami i nawet udawało jej się jakoś z nimi
dogadać.
- Wiem, że nie chciałaś nikogo przestraszyć.
Czując, że Brett jest teraz po jej stronie, Denise rzuciła
w stronÄ™ Keishy tryumfujÄ…ce spojrzenie.
- Właśnie. Przyszłam zobaczyć moją córkę.
- Dokąd chciałaś ją zabrać?
- Do moich znajomych. Nie chciałam jej zrobić nic złego.
Przyniosłabym ją z powrotem, gdybym...
- Gdyby co? Zmiało, Denise. Wiem, że jesteś inteligentna.
Musiałaś mieć jakiś plan.
- Gdybym nie poradziła sobie sama z jej wychowaniem.
- Mądrze - przyznała Brett. - Prawie bym ci uwierzyła,
gdyby nie te oczy. Wiem, że dzieciaki z ośrodka myślą, że
jestem naiwnÄ… optymistkÄ…, ale wierz mi, Denise: to nie ja
jestem naiwna. Wiem, że kłamiesz, więc może oszczędzisz
kłopotów sobie i mnie, i powiesz w końcu prawdę.
- Mówię prawdę. To moje dziecko. Nie zabrałam jej ni-
CYGACSKA SZKATUAKA 143
komu, a jeśli chcę mieć za nią jakieś pieniądze, to moja
sprawa!
- Chciałaś ją ukraść dla pieniędzy?
- To moje dziecko. Oddałabym ją... za odpowiednią cenę.
- Ile?
- Dwadzieścia tysięcy.
- No tak, od początku wyglądałaś mi na zdzirę, która
sprzedałaby własne dziecko - powiedziała z pogardą Keisha..
- I ty mówisz, że jesteś matką?
- Tak tylko mówi - usłyszały głos Michaela. - Ale to
nieprawda. Ona nie jest matkÄ… Hope.
ROZDZIAA JEDENASTY
- Co powiedziałeś...?
- To, co słyszałaś. - Michael z Juanem weszli do pokoju.
- Ona nie jest matkÄ… Hope.
- Ale przecież ma identyczne znamię i wiedziała, jak było
ubrane dziecko, i w ogóle wszystko...
- Dlatego, że tamtego dnia była tu razem z prawdziwą
matkÄ… Hope.
- A znamiÄ™?
- Wszystkie kobiety w jej rodzinie majÄ… identyczny znak
szczególny. Ta Denise to naprawdę Darlene, blizniacza siostra
matki Hope. Nie byty identyczne, ale wystarczajÄ…co podobne,
żeby Darlene mogła ukraść tożsamość siostry, która zginęła
w wypadku samochodowym kilka tygodni temu.
- Prawdziwa matka Hope zginęła...?
- Tak. Juan, powtórz jej to, co mi opowiedziałeś.
- Koleguję się z jej młodszą siostrą, Lindą. Ona się boi
Darlene, ale zwierzyła mi się. Powiedziała, że nie chce, żebyś
cierpiaÅ‚a przez jej siostrÄ™. Bo jesteÅ› za dobra. No wiÄ™c powie­
działa mi wszystko, chociaż Darlene groziła, że ją zabije, jak
puści parę.
- To mała żmija! Kapuś! - wrzasnęła Darlene. - Niech ja
jÄ… tylko dorwÄ™!
Juan, jakby nie dostrzegał jej obecności, mówił spokojnie
dalej.
CYGACSKA SZKATUAKA 145
- PrawdziwÄ… matkÄ… Hope byÅ‚a Denise. Dobra dziew­
czyna.
- Tak, to byÅ‚ nasz rodzinny anioÅ‚! - Twarz Darlene wy­
krzywił grymas nienawiści. - Zawsze doskonała, niewiniątko,
poza wszelkimi podejrzeniami. Aż w koÅ„cu zafundowaÅ‚a so­
bie bachora. Ale nawet wtedy mama nie wyrzuciła jej z domu
tak jak mnie.
- Za to, że biegaÅ‚aÅ› za niÄ… z patelniÄ…. Linda mi opowie­
działa.
- Zęby jej powybijam!
- Zatkaj sobie czymś buzię - poradziła jej Brett.
Keisha potraktowała to dosłownie i po kolejnym potoku
wyzwisk zakneblowała Darlene usta.
Dopiero wtedy do pokoju weszÅ‚a bardzo mÅ‚oda dziewczy­
na, którÄ… Brett pamiÄ™taÅ‚a jak przez mgÅ‚Ä™ z oÅ›rodka dla mÅ‚o­
dzieży.
- Linda?
Dziewczynka kiwnęła głową i rzuciła się w wyciągnięte ku
niej ramiona Brett.
- Wszystko będzie dobrze, kochanie. Przypilnujemy, żeby
Darlene nie skrzywdziÅ‚a ciÄ™ nigdy wiÄ™cej - mówiÅ‚a Brett ko­
jącym głosem.
- To siÄ™ da Å‚atwo zrobić - powiedziaÅ‚ Michael. - Po roz­
mowie z Juanem dowiedziałem się co nieco na własną rękę.
Najciekawsze jest to, że w kartotekach policyjnych Denise
Petty ma czyste konto, natomiast Darlene bywała nagminnie
notowana za Å‚amanie prawa.
- Dlaczego nie znalazłeś tych informacji dziś rano, kiedy
sprawdzałeś jej dokumenty?
- Dlatego, że nie pojawiÅ‚a siÄ™ w moim biurze na umówio­
ne spotkanie. Ale byłem już pewien, że coś tu nie gra. Problem
146 CYGACSKA SZKATUAKA
polegał na tym, że Denise Petty została zarejestrowana przez
rodziców jako Donna Denise Petty. OdkryÅ‚em to dziÄ™ki infor­
macji Juana o jej siostrze blizniaczce.
- Dziękuję, Juan, że nam to wszystko powiedziałeś.
- Brett spojrzała na niego z wdzięcznością.
- Powiedział mi też, że Darlene postanowiła wykraść Ho-
pe dla okupu. Jechałem tu jak wariat, ale widzę, że panujecie
nad sytuacją. Niezły pomysł z tym grzejnikiem...
- To pomysł Keishy. To ona unieszkodliwiła Darlene.
- Z pomocą innych lokatorów.
- Szybko myślisz, Keisho - pogratulował jej Michael. -
Może byśmy kiedyś porozmawiali o współpracy?
- Dzięki, porozmawiać zawsze można.
- Tymaczasem powiedz, co zrobimy z Darlene? - zapyta­
ła Brett. - Nie możemy jej tu zostawić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl