[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zobaczyła cień przemykający po twarzy Demosa, ale nie potrafiła rozpoznać, czy to była złość,
zniecierpliwienie czy może niechęć?
- Myślałem, że małżeństwo będzie dobrym rozwiązaniem dla nas obojga - oznajmił chłodno.
- Ojciec może się jeszcze wycofać.
- Może. Ale wydawało mi się to mało prawdopodobne, kiedy z nim rozmawiałem. Sprawy zaszły za
daleko.
- Domyślam się, że widziałeś, co piszą tab-loidy?
W odpowiedzi wyjął z kieszeni poskładana gazetę i niedbałym ruchem rzucił na blat stołu.
- Nic nowego. - Althea próbowała zachować lekki ton. - Bywało gorzej. - Uśmiechnęła się gorzko. -
Robiłam gorsze rzeczy.
- Nie wątpię - mruknął Demos. - Ale ponieważ ktoś... domyślam się, że Angelos, chyba że
68
KATE HEWITT
byli też inni... udzielił tego wywiadu, tym razem zamieścili więcej szczegółów niż zwykle. Althea
wzruszyła ramionami.
- Jakoś to zniosę.
- Wygląda na to, że twój ojciec nie może.
- Współczujesz mu? - spytała tonem, w którym kryło się oskarżenie.
- Nie, ale rozumiem, dlaczego chce cię wydać za mąż.
- %7łeby ktoś nade mną panował.
- Możesz to nazywać, jak chcesz. Chyba że wolisz polegać na swoich przyjaciołach. Jak sobie
życzysz.
Althea pokręciła głową. Jak sobie życzy? Jej życzenia nigdy się nie liczyły. Nie mogła wyjść za mąż.
Nie mogła znalezć się pod czyjąś kontrolą, pod czyimś ciałem... Zadrżała. Demos pragnął kusicielki,
którą poznał w klubie, buntowniczej dziedziczki, zabawowej dziewczyny.
Nie mogła nią być. Nie na zawsze. Nie przez cały czas.
- Nie nadaję się do małżeństwa, Demosie. Już ci to mówiłam. Jeśli potrzebujesz porządnej
Gre-czynki...
- Nie potrzebuję.
- To jakiej? Nieporządnej? - próbowała żartować.
- Ciebie.
Upór Demosa zaczynał ją irytować. Był jak mały chłopiec chcący koniecznie dostać zabawkę z wy-
stawy, niemąjący pojęcia, ile kosztuje. Jak dużo.
NOCE POD AKROPOLEM
69
- A na miłość nie ma w tym wszystkim miejsca, prawda? - spytała pozornie obojętnym tonem. -
Pewnie w ogóle w nią nie wierzysz.
- Och, wierzę w miłość - zapewnił Demos ze śmiechem. - Tylko mam jej już dość. Mam mnóstwo
ludzi, którzy mnie kochają. Nie potrzebuję kolejnej osoby. - Spojrzał jej prosto w oczy.
- Chyba oboje na tyle znamy życie, żeby się nie uganiać za miłością, skarbie. Proszę, nie próbuj
żadnych gierek, bo już ci mówiłem, że ich nie uznaję. - Stał przed nią w swobodnej pozie, pewny
siebie jak zawsze. - Nie jesteś skromną dziewicą, żeby się rumienić na moją propozycję. Możemy
sobie darować wszelkie flirty i zaloty. Chcesz za mnie wyjść, tylko nie chcesz się do tego przyznać.
Althea czuła, jak wzbiera w niej złość.
- Nigdy mi nie mów, co czuję.
Pokiwał głową z wyrazem zaskoczenia na twarzy.
- W porządku. W takim razie sama mi powiedz.
- Nawet ja nie podejmuję decyzji tak szybko
- oznajmiła z chłodnym uśmiechem. - Nie dam ci dzisiaj żadnej odpowiedzi. Potrzebuję czasu. Nawet
ojciec dałby mi go trochę.
- Nie bądz taka pewna. - Podszedł do niej, położył jej dłonie na ramionach i przyciągnął ją do siebie.
Zesztywniała, odchyliła głowę do tyłu i czekała napięta jak struna. Dotknął jej ust pocałunkiem, lecz
kiedy spodziewała się, że sięgnie
70
KATE HEWITT
głębiej, odsunął się gwałtownie. Poczuła ulgę... pożądanie... rozczarowanie.
- Możesz się namyślać, ale i tak jutro cię zabieram na randkę.
- Myślałam, że etap umawiania się na randki mamy już za sobą? - powiedziała, wciąż oszołomiona po
pocałunku.
- Nawet jeśli to ma być małżeństwo z rozsądku, to i tak musimy się nawzajem poznać, Altheo.
- Ty z pewnością mnie nie znasz - stwierdziła z przekonaniem, które wzbudziło u Demosa uśmiech
rozbawienia.
- Zamierzam poznać - zapewnił, przesuwając wzrokiem pełnym uznania od czubka jej głowy po
stopy. Następnie pożegnał się i wyszedł.
Drzwi prawie natychmiast znów się otwarły i w progu stanął Spiros.
- No i jak? - odezwał się do córki.
- Dzisiaj za nikogo nie wychodzę, ojcze - oznajmiła sucho. - Miałam nadzieję, że dasz mi choć trochę
czasu na decyzję dotyczącą reszty mojego życia.
- Masz tydzień - zadeklarował. - Jeśli się nie namyślisz, będziesz miała kłopoty.
- Wierzysz tabloidom?
- Nieważne komu i w co wierzę, Altheo! Chodzi o to, co widzą i w co wierzą ludzie.
- Czego się boisz? %7łe twój interes upadnie? Znajomi się od ciebie odwrócą? Naprawdę myślisz, że
mam taką moc? - Zaśmiała się ironicznie.
NOCE POD AKROPOLEM
71
- Nie mam żadnej mocy, ojcze. Sam o to zadbałeś.
- Potrząsnęła głową. - Powiedz mi... jeśli chodzi
o Angelosa... To ty się do niego zwróciłeś, czy on zawarł z tobą układ?
Spiros uciekł wzrokiem przed spojrzeniem córki.
- To było wzajemne porozumienie między rodzinami - odrzekł sztywno.
Althea parsknęła śmiechem, w którym nie było ani krzty wesołości.
- Wzajemne! Tyle że ja nie miałam w nim żadnego udziału! Dlaczego Angleos? Nie wiesz, jaki on
jest? Piszą o nim w brukowcach tyle samo co o mnie. - Wskazała zmiętą gazetę na stole. - To on jest na
tym zdjęciu!
Spiros popatrzył na córkę z taką miną, jakby ją prosił o zrozumienie, co było absurdalne w zaistniałej
sytuacji.
- Pochodzi z dobrej rodziny.
- Jest świnią.
Spiros opuścił ramiona, jakby zapadł się w sobie. Althea pomyślała z nagłym lękiem, że wygląda na
starszego, niż jest.
- Myślisz, że robię to dla dobra moich interesów, Altheo? - W jego głosie było zmęczenie
i smutek. - Dla siebie?
- Trudno uwierzyć, że robisz to dla mnie. Grożąc, że wyrzucisz mnie na ulicę? Próbując mnie wydać
za takiego bydlaka jak Angelos Fotopou-los? Jakim cudem mogłoby mi to wyjść na dobre?
Spiros zwiesił głowę.
72
KATE HEWITT
- Sądziłem, że lubisz jego towarzystwo - powiedział cicho. - Ze wy dwoje możecie być...
- Nigdy. Nie wyjdę za niego.
- W takim razie wyjdz za Demosa - nie ustępował Spiros. - Może istotnie się myliłem co do Angelosa,
przyznaję. Ale wyjdziesz za mąż, Al-theo. W tej sprawie nie ustąpię, choć może ci się to wydawać
okrutne. Potrzebujesz stabilizacji, bezpieczeństwa, jakie daje mężczyzna...
- Bezpieczeństwo? Raczej chcesz, żebym była pod kontrolą. Naprawdę pozbawisz mnie wszystkiego,
jeśli nie zgodzę się na ślub?
- Owszem. Altheo, chcę, żebyś była szczęśliwa. I bezpieczna. Bo nie jesteś. Wiem, że nie jesteś.
- Przecież nigdy cię nie obchodziło moje bezpieczeństwo, ojcze - szepnęła, z trudem powstrzymując
łzy. - Nie usprawiedliwiaj się przede mną. Nie teraz. Nie po tych wszystkich latach.
Wyminęła go, kierując się do drzwi, skupiona tylko na tym, żeby się nie rozpłakać. Bo przecież nigdy
nie płakała.
Demos leżał wyciągnięty na sofie w swoim apartamencie i pił trzeciego drinka. Co mu, na Boga,
strzeliło do głowy, żeby prosić Altheę Para-noussis o rękę? Co więcej, namawiać ją, żeby za niego
wyszła... Był głupcem, kierował się chwilowym pożądaniem i wiecznym poczuciem winy. Pragnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl