[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jutro mógłbyś stracić głowę! Nie powiedział Iskra. Na pewno nie pójdę pod topór i na pewno nikt mnie nie będzie brał na męki. Zabiję każdego, kto spróbuje. Cha, cha. . . rzekł Toroj kwaśno. Fałszywe bohaterstwo. %7łołnierze obili cię jak jabłko. Mag skrzyżował ręce na piersiach buntowniczym gestem. Mógłbym cię uśmiercić tu i teraz, głupi szczeniaku warknął ze zło- ścią. Nawet nie muszę cię dotykać! Prawdę mówiąc, miałeś dużo szczęścia, że nie zabiłem cię tam pod wieżą, zupełnie niechcący! 134 Głowa królewicza zniknęła znad krawędzi jak zdmuchnięta. Przez długi czas panowała cisza, aż Promień doszedł do wniosku, że następca tronu przestraszył się i uciekł. Wstał, przeciągnął się z jękiem. Uuuch. . . łóżeczko dobre dla Hajga. Niech to. . . Czego chciało to stworze- nie? Pewnie napawać się zwycięstwem wymruczał do siebie. Drgnął, zasko- czony, gdy nagle nad nim znów ozwał się głos królewicza: Nieprawda. Właściwie to przyszedłem spytać, czy dali ci tutaj cokolwiek do jedzenia. Promień stropił się. Tak naprawdę to nie przyznał niechętnie. Tuż przy jego stopach upadło zawiniątko. Aap! W locie schwytał coś okrągłego. Zimówka. Z tutejszych sadów oznajmił Toroj. W paczuszce było zimne mięso i chleb. Iskra dopiero w tej chwili zdał sobie sprawę, jak straszliwie jest głodny. Między jednym kęsem a drugim wykrztusił: Zadziwiające. . . tego się. . . nie spodziewałem. Piękne dzięki. . . skąd ta troska. . . ? Nie powinienem cię wtedy uderzyć przyznał królewicz niechętnie. Nie miałem dostatecznego powodu. Promień przetrawiał to niesłychane wyznanie, intensywnie pracując szczęka- mi. To było dla niego coś zupełnie nowego. Dziedzic korony przychodzi do więz- nia, by przyznać się do popełnionego błędu nie, to było coś absolutnie nieby- wałego, coś, co nie mieściło mu się w głowie. Król mógł się mylić, oczywiście, ale nigdy, przenigdy nie zdarzało się, by którykolwiek się do tego przyznawał. Ukradkiem uszczypnął się w ramię. Zabolało, więc nie był to sen. Co za kraj! Co za dynastia! Tymczasem Toroj ciągnął dalej: Słyszałem, że magowie są potężni, lecz nie bardzo w to wierzyłem. Wy- glądasz zwyczajnie. Ale bywałeś w pałacu cesarza i. . . tam, na południu pewnie byłeś przyzwyczajony, że nawet możnowładcy muszą się liczyć z Kręgiem, praw- da? Przywilejem każdego maga jest, że nie musi padać na twarz przed cesa- rzem powiedział Iskra. Za uderzenie członka Kręgu grozi obcięcie kciuka. Próba zabójstwa karana jest stosem. Tak, przywykliśmy do przywilejów. Przywy- kliśmy do uprzejmości, wygód i głaskania. Nie powinienem się puszyć dodał, dziwiąc się swojej szczerości. yle, że wyśmiewałem twojego przodka. Niezbyt dobrze zaczęła się nasza znajomość. Miałem duże nieprzyjemności wyznał królewicz. Ojcu zależy, żeby mieć dobre układy z zagranicą, a ja to zepsułem. Promień nastawił uszu. To było ważne. 135 Wstępne negocjacje? Przegrywacie wojnę, co? Na górze dało się słyszeć ciężkie westchnienie. Jutro pewnie stąd wyjdę. Do czego twój ojciec nas potrzebuje? Nie wiem. Ojciec niewiele mówi mi o polityce. Ile masz lat? spytał Promień, zadzierając głowę. Niedługo skończę piętnaście. Tylko rok więcej miał Zwycięski Promień Zwitu, gdy zdecydował się na do- bre porzucić ciążący mu nadzór Kręgu Magów i rodzicielską opiekę. Królewicz zdradzał jednak nadal pewne oznaki rozchwianych dziecięcych nastrojów. Nic dziwnego, że król odgradza go od spraw państwowych. A może właśnie było to błędem? Jak można dorosnąć, ciągle przebywając pod kloszem sztucznie przedłu- żanego dzieciństwa? Promień wciąż dobrze pamiętał własne. Z jednej strony zasy- pywany był podarkami i natrętnymi czułościami matki, a z drugiej bezwzględnie tresowany przez ojca doprowadzało go to do obłędu. Muszę wracać, zanim. . . powiedział królewicz i urwał, jakby ugryzł się w język. Zanim ktoś odkryje, że się wymknąłeś? dokończył Promień. Więc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|