[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakby nie słyszy i pyta nieśmiało: Czy mogę się z wami pobawić?". Nie! odpowiada najwy\sza z dziewczynek, czarnula ze złotymi kolczykami w uszach. Jesteśmy dla ciebie za du\e, 68 a poza tym, ty jesteś brzydko ubrana". A nieprawda broni się Kasia. W jej głosie słyszę niebezpieczne łzawe tony. Mamusia wło\yła mi moją najładniejszą czerwoną spódniczkę i nowy sweterek od babci". Sześcioletnie znawczynie światowej mody nie dają się oszukać. To są polskie łachy" stwierdza ze znawstwem najwy\sza. My mamy zagraniczne zabawki, a ty nie. Uciekaj!" Do Kasi w końcu dociera, \e jej nie chcą. Z płaczem biegnie w kierunku naszego pokoju. 31 grudnia Pogoda zmieniła się nagle. Od samego rana pada gęsty śnieg i wieje silny wiatr. Zadymka nie pozwala nam ruszyć się z pokoju. Kasia pokasłuje nieco, więc tym bardziej spacer nie jest wskazany. Po śniadaniu moi oglądają teleferie, a ja usiłuję doprowadzić do porządku pokój, którego nie zdą\yliśmy sprzątnąć. Teleranek się skończył. Paweł siada w fotelu z gazetą. Kasia przynosi ksią\eczkę o Koziołku Matołku. Poczytamy, mamusiu? Poczytamy, córeczko. Nie napiłabyś się herbaty? pytą Paweł. Nie odpowiedziałam. Wlewam wodę do dzbanka i wsadzam grzałkę. Pijemy herbatę. Ja nie chcę pić. Ja jestem głodna stwierdza Kasia, która na śniadanie zjadła dwie ły\ki zupy mlecznej. Przygotowuję kanapki. Karmię małą. A teraz bawimy się w dom, mamusiu. Bawimy się kolejno w dom, w doktora, a nawet w przedszkole. W przerwie daję Kasi pomarańczę. O trzynastej idziemy na obiad. 69 Po obiedzie Paweł układa się do drzemki. Znudzona Kasia zaczyna skakać po wersalkach. Nie omija tak\e tatusia. Są\nisty klaps rodzicielski i' Kasia ryczy tak, \e słychać ją chyba w całym domu. Nawet na urlopie człowiek nie ma chwili spokoju u\ala się Paweł nad swoim losem. 5 stycznia Budzę się z potwornym bólem głowy. Odruchowo patrzę na zegarek. Jest wpół do szóstej. Wsadzam termometr pod pachę. Le\ę nieruchomo, czekając na dzwonek budzika. Cholera, znowu 38,4. Ju\ trzeci dzień gorąezka nie spada pomimo garści pastylek połykanych co rano. Muszę chyba w końcu iśó do lekarza. Tylko jak to zrobić? Wychodzę z łó\ka. Trzeba małej podać ampicillinę. Kasia ma znowu zapalenie gardła. Wstaję pokój wiruje. Robi mi się ciemno w oczach. Siadam, a właściwie osuwam się z powrotem na łó\ko. Obiema rękami mocno opieram się o poręcz krzesła. Po chwili wersalka, szafa, telewizor wracają na swoje miejsce. Wkładam szlafrok. \ Chwiejnym krokiem idę do kuchni. Pierwsza próba podania małej antybiotyku nie udaje się. Kasia ma ubrudzony kaftanik, nadający się ju\ teraz tylko do przeprania. Za drugim razem idzie nieco lepiej. Tylko parę kropel spada na dywan. Gdzie mam jakąś czystą koszulę? w głosie mę\a słyszę zniecierpliwienie, nie po raz pierwszy w ciągu ostatnich dni. Gdzieś w szafie powinna być jeszcze ta niebieska. Niebieską nosiłem przez tydzień, tydzień temu syka z wściekłością i ostentacyjnie zaczyna oglądać brązowy golf, który ju\ miał na sobie chyba ze dwa razy. Kasia tymczasem rozbudziła się na dobre. Równocześnie zachciało się jej i siku, i jeść, i pić. Sadzam ją na 70 nocniczku i zaczynam szukać w szafie czystego kaftanika. Czy wiesz, która godzina?! w głosie Pawła czuję irytację. Zostawiam małą na nocniczku i wlokę się do kuchni Jest szósta trzydzieści. Nie trudz się! I tak nie zdą\ę zjeść! histeria w głosie mojego mę\a nabiera mocniejszych tonów. Mała, która przydreptała do kuchni z gołą pupiną, chwyta rozpakowaną kostkę masła i czym prędzej zaczyna uciekać w kierunku pokoju. Mo\e byś kupił chleb proponuję Pawłowi nieśmiało, wrzucając do torby kanapki. Poproś mamuśkę słyszę burknięcie. Ostatecznie mogłaby chocia\ raz na trzy lata tyle dla nas zrobić. Kasia je jak zwykle, plując i rozlewając. Tętnienie w skroniach nie ustaje. Czerwone i złociste cętki wirują przed oczami z coraz większą szybkością. Halo, tu mówi Kasia moja córka z całą powagą przedstawia się komuś przez telefon.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|