[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Moje dziecko miało wielkie szczęście, że spędzi-
ło pierwsze chwile życia w tym miejscu. Odwiedzisz
nas?
 %7ładna siła mnie przed tym nie powstrzyma  od-
parł Chris.
Petra wybrała mieszkanie na parterze. Z salonu
wychodziło się na małe patio i do ogródka. Kiedy
GILL SANDERSON 71
Eleanor podrośnie, będzie miała wspaniałe miejsce do
zabawy.
Spędzały drugi wieczór w nowym domu. Eleanor
spała smacznie w wózku na patio. Petra siedziała na
fotelu bujanym i myślała, jak bardzo odmieniło się jej
życie. Sądziła, że zmiana uczyni ją szczęśliwą, a jed-
nak czegoś jej brakowało. Wierzyła, że dowłaściwego
wychowania dziecka potrzeba matki i ojca. Ona nie
znała swych rodziców. Wychowałają niezamężna ciot-
ka, która mimo najlepszej woli nie rozumiała Petry.
Dominik pozostał dla niej zagadką. Spędziła z nim
magiczną noc, no a pózniej dowiedziała się, że zaszła
w ciążę. Postanowiła ukryć to przed Dominikiem, by
uniknąć oskarżenia, że złapała go wpułapkę.
Czas pokazał, że oceniła go niesprawiedliwie. Miał
prawo wiedzieć. A ona powinna była domyślić się, że
to człowiek honoru. No właśnie, zachował się honoro-
wo z poczucia obowiązku. Ona zaś tęskniła za miłoś-
cią. I chociaż szczęście się do niej uśmiechnęło, łzy
spływały po jej policzkach. To pewnie hormony. Prze-
cież nie płacze przez mężczyznę.
Wstała i zaparzyła herbatę, cudowne lekarstwo na
wszelkie troski.
ROZDZIAA PITY
%7łyła sobie spokojnie z córką w nowym domu.
Drżała na samą myśl o tym, jak wyglądałaby jej eg-
zystencja, gdyby nie ów niesamowity przypływ go-
tówki. Sprawiła sobie nowe ubrania, których tak bar-
dzo potrzebowała, między innymi sportowy dres, mo-
dny i łatwy do prania. To ostatnie było teraz bardzo
ważne. Postanowiła również, że w przeciwieństwie do
wielu młodych matek zadba o swój wygląd. Dziec-
ko nie jest żadnym usprawiedliwieniem niechlujstwa.
A zatem dbała o fryzurę i nie zapominała o delikatnym
makijażu.
Któregoś dnia zadzwonił dzwonek. Pewnie znowu
jakaÅ› koleżanka wpada na plotki, pomýslaÅ‚a Petra.
OtworzyÅ‚a drzwi z úsmiechem na ustach, który na-
tychmiast zamienił się w grymas przerażenia. Na
progu stał Ken Bannister.
Patrzył na nią z zadowoloną miną.
 Cześć, nie zaprosisz mnie do środka?  Uniósł
kiepsko zapakowaną paczkę.  Przyniosłem kilka two-
ich rzeczy, które zostawiłaś.
Zanim doszła do siebie, Ken już zamykał drzwi.
 Bardzo Å‚adne mieszkanie.
 Czego chcesz?  wykrztusiła.
 Chciałem cię zobaczyć. Wiele przeszliśmy ra-
zem, tego siÄ™ tak szybko nie zapomina.
GILL SANDERSON 73
Spojrzała na niego, jakby widziała go pierwszy
raz. Niegdyś uważała, że jest przystojny i dobrze
ubrany. Teraz stał przed nią mężczyzna z tłustymi
włosami, w rozmamłanym stroju. Gdy byli razem,
nigdy by do tego nie dopuÅ›ciÅ‚, pomýslaÅ‚a z cieniem
satysfakcji.
Usiadł bez pytania i jeszcze bardziej ją tym zdener-
wował.
 Dziękuję za rzeczy  powiedziała  ale muszę
cię prosić, żebyś wyszedł. Właśnie miałam nakarmić
dziecko  skłamała, by się go pozbyć.
Ken ani drgnÄ…Å‚.
 Nie przejmuj siÄ™ mnÄ…. DostanÄ™ herbaty?
 Nie. Nie zostaniesz tu.
Ken poczerwieniał, zaskoczony i zły.
 Byliśmy sobie bliscy. Dzieliliśmy się wszystkim.
Podobno dobrze sobie radzisz.
Wówczas Petra zrozumiała, o co mu tak naprawdę
chodzi.
 Chcesz pieniędzy.
Popatrzył na nią z udawanym oburzeniem. Dobrze
pamiętała tę jego fałszywą minę.
 To ostatnia rzecz, jaka by mi przyszła do głowy,
chociaż gdybyś chciała zainwestować, mogę ci coś
zasugerować. Jest takie miejsce na wrzosowiskach,
które ja...
 Wynoś się, Ken  warknęła. Co on sobie wyob-
raża?  Wracaj do Karen. Jesteście siebie warci.
Jego twarz wykrzywiła złość, chociaż usilnie starał
się nad sobą panować.
 Karen odeszła. Teraz wiem, że jesteś jedyną
kobietÄ…...
74 GILL SANDERSON
Petra wybuchnęła śmiechem.
 Nie ma takiej siły, która zmusiłaby mnie, że-
bym do ciebie wróciła. Pomyśleć, że żyłam z tobą
trzy lata! Po trzech minutach powinnam była poznać
siÄ™ na tobie.
Ken postanowił zmienić taktykę.
 Jak rozumiem, wygrałaś dzięki pieniądzom, które
zarobiłaś, kiedy mieszkaliśmy razem. To były nasze
wspólne pieniądze i należy mi się połowa. Rozmawia-
łem już ze swoim adwokatem...
Petra nie posiadała się ze złości.
 Twój adwokat! A w którym barze odbywacie
narady?
Ken skoczył na równe nogi z krzykiem:
 Połowa tych pieniędzy jest moja i nie wyjdę stąd,
dopóki...
W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.
 Nie otwieraj!  zawołał Ken, ale Petra wyminęła
jego rozłożone ręce.
Za drzwiami stał Dominik. Petra odetchnęła z ulgą.
 Tak siÄ™ cieszÄ™. Jest ktoÅ› u mnie.
 Wiem. Słyszałem.  Objął ją ciepłym i uspokaja-
jącym gestem.  Chodzmy, załatwmy tę sprawę.
Razem weszli do salonu. Dominik poczÄ…tkowo nic
nie mówił, tylko mierzył Kena wzrokiem. Petra prze-
nosiła oczy z jednego mężczyzny na drugiego. Tak
wiele ich różni. Dominik był jak zwykle w płócien-
nych spodniach i T-shircie, Ken w nieświeżej jask-
rawej koszuli w hawajskie wzory i brudnych spod-
niach.
Ken zaczÄ…Å‚ od wybuchu agresji:
 To prywatna rozmowa, więc lepiej wyjdz i...
GILL SANDERSON 75
Dominik podszedł do niego tak blisko, że Ken
przykleił się do ściany. Dzieliły ich ledwie centymetry.
 Przyszedłem do córki i nie podoba mi się, że wi-
dzę cię w jej domu  rzekł Dominik spokojnie. 
Możesz stąd w tej chwili wyjść cały i zdrowy. Ale jeśli
usłyszę, że znów podnosisz głos albo próbujesz w jaki-
kolwiek sposób nagabywać Petrę, będziesz miał kłopo-
ty. Jasne?
 Mów do mnie jeszcze.  Kenowi zadrżał głos. 
Mam prawo...
Petra zmrużyła oczy. W życiu czegoś podobnego
nie widziała. Dominik wziął Kena pod ręce i uniósł
z podłogi.
 Będę mówił, co zechcę i jak długo zechcę  ciąg-
nÄ…Å‚.  A teraz wynocha albo nie odpowiadam za siebie.
Stopy Kena uderzyły o podłogę. Dominik wyprowa-
dził go do przedpokoju, a po chwili rozległ się trzask
zamykanych drzwi. Dominik wrócił i spojrzał na nią
pytajÄ…co.
 Zgaduję, że to twój były?
 Tak, i to jak były  wykrztusiła. Najście Kena
wytrąciło ją kompletnie z równowagi.
 Nie wyglądasz najlepiej, spróbuj się odprężyć,
a ja zrobię ci herbatę.  Wziął ją za rękę, posadził na
kanapie i przykrył kocem.
 Nie chcÄ™ herbaty, nie w tej chwili. UsiÄ…dz ze mnÄ….
Nagle uświadomiła sobie, że wie, czego pragnie.
Chciała psychicznego komfortu i otuchy. Dominik
otoczył ją ramieniem, a ona oparła o nie głowę. Czuła
jego ciepło oraz znany już korzenny zapach wody po
goleniu.
 Gdzie Eleanor?
76 GILL SANDERSON
 Zpi  odparła sennie i wskazała na otwarte drzwi
balkonowe.  Zaraz ją zobaczysz... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl