[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy otworzył drzwi, Brandon przywitał go radosnym piskiem,
rzucając mu się w ramiona.
- Da! - wykrzyknął i wczepił się w niego jak małpka.
Ten prosty, spontaniczny wyraz dziecięcej miłości napawał Michaela
dumą. Dodawał mu wiary w to, że uda mu się też przekonać do siebie
Tarę.Stała w drzwiach z oczyma błyszczącymi ze wzruszenia.
- Dzień dobry - przywitał ją ponad główką Brandona.
Skinęła głową i zamknęła drzwi. Wyraz jej twarzy i cała jej postawa
mówiły mu, że nie chce wracać do wydarzeń ostatniej nocy. Musiała się
od nich zdystansować i od niego też. Michael czuł się trochę rozcza-
rowany, ale rozumiał i szanował jej wybór.
- Zaparzyłem kawę - oznajmił, wskazując ruchem głowy kuchnię.
Tara natychmiast się odprężyła. - Świeżo zmielona.
- Świeżo zmielona kawa? I to mówi ktoś, kto jadł tylko gotowe
dania z mikrofali?
Posłał jej filuterny uśmiech.
- Przecież wciąż ci powtarzam, że się zmieniłem. Maria jest
Pona & Polgara
mistrzynią w parzeniu kawy. Trochę się przy niej nauczyłem.
Michael rozsunął suwak ciepłego płaszczyka Brandona, z podziwem
przyglądając się smukłej sylwetce Tary. Właśnie zrzuciła z siebie krótką
granatową kurteczkę. Miała na sobie proste, opinające biodra dżinsy i
obcisły, żółty golf, uwydatniający kształtny biust. Zawsze mu się
podobała, a ubiegłej nocy...
- Zdaje się, czuję nie tylko kawę. - Tara zmrużyła oczy i, wciągając
nosem powietrze, skierowała głowę w stronę kuchni. - Czuję coś
nieprzyzwoicie kalorycznego.
- Przyznaję się do winy. Orzechowe bułeczki. Kupiłem w piekarni
na rogu, wracając z porannego biegu.
- Biegu? - Uniosła brwi ze zdziwienia. - Znajdujesz na to czas?
- Teraz mam czas na wiele rzeczy - zapewnił Michael.
Posadził Brandona na podłodze i nalał kawy do jednorazowych
kubeczków.
- Są jednak w moim otoczeniu ludzie, mniejsza o nazwiska, którzy
nie znaleźli czasu na to, żeby nadać mojemu mieszkaniu choćby pozory
domu. Kiedy wszedłem tu dziś rano, zamiast mebli i naczyń zastałem
katalogi z wzorami tapet, palety kolorów i mnóstwo próbek materiałów.
Przy takim tempie prac chyba na zawsze pozostanę w tym hotelu.
Tara przyjęła od niego kubek z kawą z przepraszającą miną.
- To nie tak. Ja naprawdę pracowałam. Nawiązałam kontakty z
wieloma hurtowniami. W każdej chwili przywiozą to, co potrzeba.
Jednak nie mogłam bez ciebie niczego zacząć.
- No to już jestem. Cały do twojej dyspozycji. Ale najpierw razem
pogrzeszymy. Oto bułeczki.
Tara uśmiechnęła się wesoło. Uwielbiał, kiedy się uśmiechała. Chciał
mieć ten uśmiech na co dzień przez bardzo, bardzo długo. Ale żeby to
było możliwe, musi być cierpliwy - nie nalegać, nie przekonywać.
Rozmawiali o pogodzie i o rozgrywkach Lwiątek.O ulubionych
zabawkach i przysmakach Brandona. Patrzyli z radością, jak zajada się
słodkimi bułeczkami, popijając mleko ze specjalnego dziecięcego ku-
beczka, który Tara przezornie zabrała ze sobą.
Byli razem jak jedna, kochająca się rodzina. Michael modlił się w
duchu o cierpliwość i mądrość, żeby tak już zostało na zawsze.
Pona & Polgara
Pół godziny później Tara, z paletą barw w ręce, stała pośrodku
przyszłej sypialni Michaela. U jej stóp piętrzyły się katalogi tapet i setki
próbek materiałów.
- Jesteś pewny, że niebieski to dobry kolor?
- A dlaczego nie? Do wszystkiego pasuje. Nie mam racji?
I to mówi ktoś, kto zawsze emanował czerwienią. A może tylko
podświadomie tak go odbiera? Może jest pod wpływem wspomnień
ubiegłej nocy, gorących pocałunków nad jeziorem?
- Nie, nie. - Przywołała się do porządku. - Niebieski jest dobry,
bardzo dobry. Tylko zdziwiło mnie, że akurat ten kolor wybrałeś.
Tara za wszelką cenę starała się przybrać obojętny ton, nie zdradzić
się z tym, jak bardzo Michael ją pociągał. Miał na sobie stare,
wypłowiałe dżinsy. Sweter w kolorze soczystej zieleni podkreślał głębię
jego szarych oczu.
- Czy mówimy tylko o kolorze, czy o czymś więcej? - Przechylił
głowę, lustrując ją wzrokiem.
- Chodzi o to, że upodobania do określonych kolorów wskazują
czasami na pewne cechy charakteru.
- Naprawdę? A co niebieski mówi o mnie?
- Nic takiego, z czym mi się kojarzysz. Zaśmiał się rozbawiony.
- Zaintrygowałaś mnie. Więc jaki niby jest ten, kto wybiera
niebieski?
- Cóż - zawahała się. - Przede wszystkim ceni sobie spokój. Potrafi
cieszyć się drobiazgami, jest zrównoważony i opanowany.
Twarz Michaela jaśniała zadowoleniem.
- I ty uważasz, że niebieski do mnie nie pasuje? W takim razie, skoro
jesteś na tym polu ekspertem, jaki kolor ci się ze mną kojarzy?
Tara pochyliła się nad próbkami na podłodze, układając je w zgrabny
stosik.
- Może czarny? - podpowiedział, nie mogąc doczekać się
odpowiedzi.
- Coś w tym rodzaju. - Wyprostowała się, drżącą ręką odgarniając
włosy z twarzy. - Czarny to dyscyplina, autorytet, silna osobowość.
- Ale według ciebie to jeszcze nie jest ten właściwy kolor.
Zwilżyła nerwowo wargi, podczas gdy on stanął na wprost niej. Jego
Pona & Polgara
spojrzenie z taką czułością błądziło po jej twarzy, że z emocji zadrżała.
- Nie.
- A jaki?
- Czerwony - powiedziała wreszcie, tylko przez ułamek sekundy
ważąc się na spotkanie jego rozmarzonych oczu.
Delikatnie ujął ją za ramię i przyciągnął do siebie na odległość
oddechu.
- W takim razie co czerwony mówi o mnie, Taro? - zapytał
zmysłowym szeptem, wolnymi ruchami kciuka masując jej rękę.
- Czerwony... - Powoli przenosiła wzrok ku górze, aby znowu
napotkać jego oczy i zapamiętać się w nich. - Czerwony dodaje energii,
pobudza. Symbolizuje namiętność.
Tymczasem Michael, nie przestając wpatrywać się w jej oczy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl